Zarówno w Krakowie, jak i w Warszawie na giełdach mieszkaniowych zanotowano wzmożony ruch kupujących. Klienci najczęściej poszukują mieszkań dwu- i trzypokojowych.
Dobra koniunktura na rynku mieszkaniowym trwa i nic nie zapowiada, by ten trend zmienił się w okresie najbliższych miesięcy. Powodów jest kilka. Jednym z nich są tanie kredyty. Za cenę opłat za 15-letni najem można już mieć w Polsce swoje własne mieszkanie. Sporo osób nadal wycofuje się z nisko oprocentowanych lokat i przenosi te pieniądze na rynek nieruchomości. Innym czynnikiem jest utrzymujący się niski wskaźnik liczby mieszkań w odniesieniu do liczby ludności. Szacuje się, że w Polsce ciągle jeszcze brakuje około 1,5 mln mieszkań. Decyzje Rady Polityki Pieniężnej o utrzymaniu do końca roku niskich stóp procentowych oznaczają, że popyt na mieszkania nadal będzie duży. Nie mniej istotna jest poprawa naszej sytuacji materialnej oraz bardzo niski wskaźnik bezrobocia. Na dodatek ceny domów i mieszkań od dłuższego czasu są w miarę stabilne i ostatnio, co prawda, wzrosły, ale nie więcej niż 2–5 proc. Na mapie Europy jesteśmy zieloną wyspą. Relatywnie dużo gorsza sytuacja jest w Wielkiej Brytanii. Tam znaczne wzrosty cen nieruchomości mocno obniżyły wskaźniki mieszkaniowe, szczególnie wśród młodych mieszkańców. Jak podaje w swoim raporcie Institute for Fiscal Studies, w ciągu ostatnich 20 lat znacznie zmniejszyła się liczba młodych Brytyjczyków kupujących mieszkania. W latach 1995–1996 wśród osób pomiędzy 25 a 34 rokiem życia aż 65 proc. miało własne mieszkania. W latach 2015–2016 tylko 27 proc. młodych Brytyjczyków mogło się pochwalić posiadaniem własnego M. Na szczęście dla kupujących wzrost cen mieszkań na Wyspach mocno ostatnio wyhamował. Czego możemy się spodziewać w Polsce? Wydaje się, że po ostatnich wzrostach cen mieszkań najbliższe miesiące powinny upłynąć pod znakiem stabilizacji. Istnieją oczywiście nadal negatywne zjawiska, które ten wzrost spowodowały. Są to: wzrost cen działek budowlanych oraz podwyżki płac i materiałów w sektorze budowlanym. Wydaje się jednak, że te podwyżki już się dokonały i przez jakiś czas ceny mieszkań pozostaną na dotychczasowym poziomie. Kolejną zmianą widoczną na rynku jest podejście klientów do rynku mieszkaniowego. Jeszcze kilka lat temu liczyła się wyłącznie cena. Teraz coraz częściej kupujący dokładnie prześwietlają zarówno całą inwestycję, jak i jakość życia w konkretnym miejscu. Dowodzą tego choćby badania opublikowane ostatnio przez Business Insider Polska. Wynika z nich, że w ciągu ostatnich dwóch lat aż 70 proc. osób kupujących mieszkania z rynku pierwotnego zadawało deweloperom pytania o hałas w wybranej lokalizacji. Około 68 proc. ankietowanych interesowało się też zanieczyszczeniem powietrza. Oznacza to, że zakup mieszkania w najbliższym czasie będzie coraz bardziej świadomy, a decyzja o jego podjęciu solidnie przemyślana. Jedną z konsekwencji jest poszukiwanie mieszkań i domów w jak najbardziej ekologicznych lokalizacjach. Może to skutkować w ciągu najbliższych kilku lat lokowaniem inwestycji poza zatłoczonymi centrami miast, a nawet na przedmieściach. Już teraz widać wzmożone zainteresowanie gruntami w pobliżu obwodnic oraz przystanków kolei podmiejskich. Jeśli komuś znudzi się cywilizacja i będzie chciał odpocząć od miejskich aglomeracji, może przenieść się na Półwysep Iberyjski. Ostatnio za kwotę 425 tys. dolarów sprzedano tam całą wieś z kilkudziesięcioma domami. Na szczęście zbliża się wiosna i w Polsce też czekają nas słoneczne dni.
Jarosław Knap