Najlepszy czas dla przedsiębiorców to stabilizacja pozwalająca na określanie średniookresowych strategii. Teraz wkraczamy w fazę zmian. Co przyniesie nam wiosna 2017 roku?
Prognozy analityków dotyczące rynku mieszkaniowego są bardzo optymistyczne. Rynek rozwija się dynamicznie i po rekordowych wzrostach w 2016 roku, ten rok również zapowiada się optymistycznie. W zeszłym roku wydano pozwoleń i zgłoszeń na budowę 211 500 mieszkań. To o 12% więcej niż w roku 2015. Tymczasem, produkcja budowlano – montażowa w tym samym okresie zmalała o 14,1%. Skąd te dysproporcje? Otóż dużą część tego rynku stanowią zamówienia infrastrukturalne, takie jak: budowy dróg i autostrad, czy też budynków użyteczności publicznej. Tutaj faktycznie panował zastój, bowiem skończyła się jedna runda dopłat z Unii Europejskiej, a nowa perspektywa jeszcze się nie zaczęła. W tym roku sytuacja powinna się poprawić, bo dotacje znów ruszyły i zaczęły się już procedury przetargowe. Oznacza to bardzo dobry rok dla firm budowlanych, szczególnie tych większych, które mogą działać w kilku obszarach. To niekoniecznie dobra wiadomość dla deweloperów. Duża ilość zamówień może spowodować, że firmy budowlane mogą starać się o wyższe ceny kontraktów. Jeśli tak by się stało, to może dojść do chwilowego podwyższenia cen usług budowlanych. Na szczęście nie powinno to obejmować ofert, które już są na rynku mieszkaniowym. Deweloperzy mają z reguły podpisane kontrakty i ustalone ceny z generalnymi wykonawcami. Wydaje się, że wobec tego ceny mieszkań powinny pozostać na podobnym poziomie jak w 2016 roku. Zapewne będą rosły koszty działalności firm, choćby z powodu zaczynającej się inflacji. Zeszłoroczne porozumienie koncernów i państw, zajmujących się wydobyciem ropy naftowej, spowodowało, że w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy cena baryłki ropy wzrosła o kilkadziesiąt procent. To zjawisko spowoduje wyższe koszty transportu i wytwarzania, a co za tym idzie będzie napędzało inflację. Może ona zdaniem analityków osiągnąć w tym roku około 2%. Co to ma wspólnego z budownictwem? Bardzo dużo. Wyższe koszty usług mogą się w przyszłości przełożyć na – nieznaczny, ale jednak – wzrost usług budowlanych. Wzrosną też o te 2% ceny odsetek od kredytów mieszkaniowych. Mocno nieokreślone jest także otoczenie biznesowe, szczególnie w europejskim systemie bankowym. Szwajcarski gigant bankowy Credit Suisse w zeszłym roku stracił 2,4 miliarda dolarów i zwolnił kilka tysięcy osób. Jedną z głównych przyczyn jest pokłosie krachu finansowego z 2008 roku. USA w ramach ugody otrzymały bowiem od banku 2 miliardy dolarów rekompensaty. Chodzi o wprowadzenie w błąd klientów przy sprzedaży papierów wartościowych, opartych o kredyty hipoteczne. W Polsce od dna odbija się giełda, ale jej przyszłość nadal jest wielką niewiadomą, choćby w związku z kolejną reformą OFE, które bardzo mocno zaangażowane są w pakiety akcji. Przypadek upadku Almy pokazuje, jak w łatwy sposób fundusze mogą stracić prawie całą zainwestowaną w spółkę gotówkę. Otwarte Fundusze Emerytalne to zresztą jedno wielkie nieszczęście. Najpierw nasze oszczędności (upieram się, że nasze, bo to my płaciliśmy składki i to nam powinno się zwrócić pieniądze) przejął ZUS. Kwota niewyobrażalna, bo 153 miliardy złotych przeniesiona została do ZUS – u. Zniknęły w ten sposób inwestycje w obligacje. Na całej akcji przez wiele lat zyskali głównie operatorzy, którzy na początku pobierali prowizję za zarządzanie w wysokości aż 3,5%. Teraz przygotowywana jest kolejna operacja i według zapowiedzi rządu nowa formuła oszczędzania zostanie wprowadzona od przyszłego roku. Jak wpłynie to na rynek akcji na razie nie wiadomo. Założenia są takie, by 75% trafiło na Fundusz Emerytalny, a 25% na Fundusz Rezerwy Demograficznej. Te zdarzenia ekonomiczne są już niezależne od przedsiębiorców. Im szybciej niewiadome zamienia się w konkrety, tym lepiej dla rynku, bo firmy znając założenia będą mogły do nich dopasować strategię rozwoju. Na razie nie ma też programów związanych z ekologią i walką ze smogiem. Te wcześniej czy później muszą powstać, choćby dlatego, że takie są dyrektywy Unii Europejskiej. Dzisiaj jesteśmy jednym z niewielu krajów w Europie, gdzie wstrzymane są praktycznie wszystkie dopłaty do źródeł odnawialnych w nowo budowanych domach i mieszkaniach. Na razie łatamy tylko dziury przeszłości wymieniając piece i nic więcej. Przypomina to sytuację, w której mało zaradna mama, zamiast zbierać pieniądze na nową bluzkę, ciągle ceruje starą. Oby to szybko się zmieniło, bowiem jeśli dzisiaj nie zadbamy o ekologię, jutro udusimy się oparach smogu.
Jarosław Knap