„Nikt nie przyjmuje rad, ale każdy chętnie przyjąłby pieniądze”. Ten cytat Jonathana Swifta dość trafnie obrazuje stosunek
do inwestowania części społeczeństwa, na czele z władzami gmin, miast i całego państwa.
Rok 2017 przejdzie do historii jako okres kolejnego wzrostu gospodarczego oraz rekordów budowy i sprzedaży mieszkań. Deweloperzy, pomimo wzmożonych wysiłków, nie nadążają z budową nowych lokali, a oferta, która pojawia się na rynku największych polskich miast, często pochłaniana jest przez rynek jak przysłowiowe ciepłe bułeczki. Przyczyny takiego stanu rzeczy są jasne i dość precyzyjnie zdiagnozowane. Z jednej strony od kilku lat utrzymują się bardzo niskie stopy procentowe, łatwiej więc o kredyt, ale z drugiej strony – niezbyt opłacalne jest trzymanie pieniędzy na lokatach. Dlatego szeroką strugą płyną pieniądze z lokat w inwestycje mieszkaniowe. Szacuje się, że w niektórych projektach tzw. mieszkania inwestycyjne (czytaj: mieszkania na wynajem) stanowią ponad 60 procent całej oferty. Z drugiej strony przez ostatnie kilka lat ceny mieszkań są stabilne i nie osiągnęły jeszcze poziomu sprzed kryzysu finansowego. Na to wszystko nakłada się dynamiczny wzrost gospodarczy, który – jak wiadomo – skłania ludzi do wydawania pieniędzy. Z danych GUS wynika, że PKB w III kwartale tego roku zanotowało rok do roku wzrost o 4,7 procent. Dane te są zgodne z optymistycznymi prognozami Goldman Sachs, który szacował tę wielkość nawet na poziomie do 4,9 procent. JP Morgan podwyższył ostatnio prognozę wzrostu gospodarczego Polski z 4,0 na 4,1 procent. W 2018 roku planowany jest wzrost na poziomie 3,7 procent. Co napędza ten wzrost i optymizm? Przede wszystkim konsumpcja, a w mniejszym stopniu inwestycje. Na to wszystko nakłada się oczywiście kolejny kwartał inflacji. Generowanie wysokiej konsumpcji sprzyja rozwojowi gospodarki, ale w długofalowej perspektywie powoduje wzrost cen usług i produktów. To z kolei przekłada się na resztę wskaźników, takich jak choćby zwiększenie kosztu wybudowania metra kwadratowego mieszkania lub domu. Wzrost cen mieszkań spowoduje w dłuższej perspektywie ucieczkę z centrów miast. Coraz więcej ludzi będzie decydowało się na budowę lub zakup mieszkania czy domu na przedmieściach. Do tego zaś Kraków nie jest niestety przygotowany. Nie ma mapy kompleksowych rozwiązań komunikacyjnych, sieci lub wręcz krwioobiegu połączeń z małymi miejscowościami wokół Krakowa. Nie ma programu, jak zsynchronizować komunikację miejską z podmiejską i systemem park and ride. Funkcjonujemy w systemie haseł: metro, pre-metro, a może sieci tramwajowe. Takie myślenie trzeba przebudować w nową jakość o nazwie „komunikacyjny krwioobieg miasta”. Na to wszystko powinny się nałożyć prognozy o przyszłości aut autonomicznych, zmian w mentalności ludzkiej, ale także w strukturze demograficznej. W niedalekiej przyszłości aż jedna trzecia krakowian będzie w wieku senioralnym. Jak do tego odnieść strukturę miasta, która jednocześnie ma pozostać tkanką młodych studiujących i ruchu turystycznego? Jak dostosować to wszystko do nowych centrów pracy? Chyba dla wszystkich widoczne są zmiany polegające na tym, że biurowce zastępują w dużym stopniu tradycyjne zakłady przemysłowe. Dla pracujących tam ludzi też trzeba znaleźć satysfakcjonujące ich rozwiązania zarówno komunikacyjne, rekreacyjne, jak i mieszkaniowe. Na to wszystko nakłada się konieczność opracowania kompleksowego programu walki ze smogiem. Nie może on polegać jedynie na dotacjach do wymiany pieców czy rozdawaniu masek antysmogowych. Konieczne jest ograniczenie ruchu samochodowego w ścisłym centrum, zaproponowanie alternatywy dla aut, ale takiej, która będzie wygodna dla mieszkańców. Samym wprowadzaniem zakazów daleko nie zajedziemy. Potrzebny jest system, który będzie dla mieszkańców przyjazny, wygodny i ekologiczny. Czas też na nowe myślenie w kategoriach urbanistycznych wraz z koncepcją obszarów zieleni i korytarzy przewietrzania. Premiowane powinny być wszelkie działania oszczędzające energię. Dzisiaj – o zgrozo – część architektów odradza stosowanie ekologicznych systemów rekuperacji czy paneli słonecznych. Czas na zmianę myślenia. Tylko wtedy Kraków będzie się rozwijał w sposób dynamiczny i zrównoważony.
Jarosław Knap