Pandemia praktycznie wstrzymała gospodarki świata. Zobaczmy jak teraz wpływa na rynek mieszkaniowy.
Firma Metrohouse podała wyniki ankiety przeprowadzonej wśród klientów. Wynika z niej, że prawie połowa badanych uważa, że aktualna sytuacja nie będzie miała wpływu na rynek mieszkaniowy (dokładnie 46 procent respondentów), około 35 procent jest innego zdania i sądzi, że będzie to wpływ istotny. Tak naprawdę kreślenie długoterminowych scenariuszy to jak wróżenie z fusów.
Nadal kupujemy mieszkania
Nie wiemy jak długo potrwa pandemia wywołana przez koronawirusa, nie znamy jeszcze jej dokładnego oddziaływania na gospodarkę. Jedyną analizą, na którą możemy się pokusić to ta zakładająca wariant optymistyczny a mianowicie zatrzymanie zarazy do wakacji i powolne odbudowywanie rynku jesienią. W tym założeniu przyjąć należy, że znów na budowy wrócą firmy wykonawcze, które częściowo zawieszają teraz prace. Jest bardzo różnie. Są firmy, które dalej pracują pełną parą i takie, które wstrzymują się tymczasowo z pracami lub wykonują je mniejszą liczbą osób. To spowalnia prace ale spójrzmy na rynek. Oczywiście mniej osób kupuje mieszkania, choćby z tego powodu, że ograniczony jest dostęp do notariuszy i bankowców. Wiele kancelarii notarialnych tymczasowo zawiesiło prace, nie ma więc jak podpisać aktów notarialnych. Z drugiej strony wiele firm deweloperskich sygnalizuje wzmożoną aktywność klientów w internecie. Oznacza to, że nadal chcemy kupować mieszkania a czas kwarantanny ludzie poświęcają na wyszukanie jak najlepszej oferty.
Ceny mieszkań wielką niewiadomą
Nie wiadomo jak zachowają się ceny mieszkań. Z jednej strony przewidywany jest wzrost bezrobocia, co może skutkować zmniejszeniem zainteresowania mieszkaniami. Z drugiej jednak przy tak niskich stopach procentowych i tak wysokiej inflacji mieszkanie wydaje się być jednym z najlepszych zabezpieczeń na rynku. Jeśli obie te charakterystyki nałożą się na siebie to może się okazać, że nadal będziemy mieli do czynienia z aktualnymi cenami mieszkań.
Kilka dni temu wiceminister ministerstwa rozwoju Marek Niedużak podał, że deficyt mieszkań szacuje się na około 641 tysięcy sztuk. Taka jest dzisiaj różnica między ilością mieszkań i ilością gospodarstw domowych. Jeśli tak, to po zatrzymaniu pandemii, wszystko powinno powoli wrócić do normy.