Po kilkunastomiesięcznych podwyżkach stabilizują się ceny na rynku mieszkaniowym. Deweloperzy giełdowi odnotowali nieznaczne wzrosty sprzedaży.
Stabilizację w ujęciu makroekonomicznym dla wszystkich sektorów gospodarki w Polsce potwierdził w swoim ostatnim raporcie Główny Urząd Statystyczny. W opublikowanym 22 lipca raporcie stwierdzono, że wskaźnik syntetyczny koniunktury gospodarczej w lipcu tego roku był na poziomie podobnym do czerwca i tylko nieco niższy niż w lipcu ubiegłego roku. Optymistycznie brzmią prognozy dla budownictwa.
W tym kontekście ciekawe są opracowania analityków banku ING. Wskazują oni, że największa dynamika wzrostów sprzedaży dotyczy handlu detalicznego, w tym w marketach i hipermarketach oraz lekarstw, kosmetyków i sprzętu medycznego. Te ostatnie dane można w pewnej części wiązać z wypłatą
tzw. 13. emerytury. Wzrost zamożności Polaków uwidacznia się w przypadku sprzedaży sprzętu RTV/AGD i samochodów. Kupiliśmy o 5,1 proc. więcej samochodów niż rok wcześniej i o 8,9 proc. więcej w analogicznym okresie sprzętu RTV/AGD. Nieco gorzej jest w przypadku budownictwa mieszkaniowego. Kategoria „pozostałe”, która obejmuje m.in. materiały budowlane i dobra luksusowe, odnotowała spadek na poziomie około –3,9 proc. Stabilna jest sytuacja na rynku bezrobocia i można przyjąć, że wynosi ono niewiele ponad 5 proc. Ten wzrost zamożności widzimy także badając rynek kredytów. W pierwszym półroczu pożyczyliśmy w bankach 38 mld zł, rok wcześniej było to tylko 35,4 mld. Dane te wskazują na dość stabilny rynek konsumencki.
Sprawdźmy wobec tego, co dzieje się na rynku mieszkaniowym. Bardzo istotna jest informacja, że po spadkach sprzedaży w giełdowych firmach deweloperskich teraz również tutaj nastąpił okres stabilizacji, a niektóre firmy zanotowały wzrost liczby sprzedanych mieszkań. Jak to się ma do cen sprzedaży? O ile cały zeszły rok i początek tego roku to nieustanne podwyżki cen mieszkań, o tyle w ostatnim okresie ceny przestały rosnąć. Widać to dokładnie na przykładzie statystyk opublikowanych przez portal bankier.pl. W większości miast ceny zatrzymały się na poziomie z wiosny tego roku. W Krakowie wzrost cen w ujęciu miesięcznym wyniósł tylko 0,4 proc. W Warszawie w porównaniu ze styczniem tego roku ceny spadły o 1,4 proc. Najwyższa przecena mieszkań miała miejsce w Gdańsku, gdzie ceny spadły o 4,8 proc. W tym ostatnim przypadku trudno się dziwić, w tym mieście wzrosty cen były bowiem najwyższe i wyniosły w ciągu kilku lat kilkadziesiąt procent. Jak podaje bankier.pl, obecnie średnia cena metra kwadratowego w Warszawie to dla rynku pierwotnego 8411 zł, a dla rynku wtórnego 10 615 zł/m2. W Krakowie było to w lipcu tego roku 8127 zł na rynku pierwotnym i 9301 zł na rynku wtórnym. Takie wyniki wskazują na to, że rynek znajduje się w tzw. trendzie bocznym, to znaczy, że nie widać na nim ani spadków, ani wzrostów, ale możliwe są niewielkie zmiany tych wskaźników zarówno lekko na plus, jak i na minus.
To, co wydarzy się w najbliższym czasie, w dużej mierze będzie zależało od firm wykonawczych. Na skutek ostatnich, bardzo dużych podwyżek cen generalnego wykonawstwa kilka dużych firm deweloperskich zdecydowało się na stworzenie własnych podmiotów i zatrudnianie bezpośrednio podwykonawców. W konsekwencji spowoduje to spadek podaży na tym rynku, a co za tym idzie – można spodziewać się stabilizacji również na rynku wykonawców. Podobnie stało się na rynku firm wykończeniowych. Bardzo duża liczba mieszkań na wynajem sprawiła, że znacząco wzrosły usługi układania płytek, malowania czy drobnych prac remontowych. Było to efektem presji czasowej – inwestorzy indywidualni chcieli po prostu jak najszybciej wynająć swoje mieszkania. Spora część inwestorów w dużych miastach liczy bowiem na wynajęcie mieszkania studentom, a ci wprowadzają się we wrześniu lub najpóźniej w październiku. Można przyjąć niemal za pewne, że ceny takich usług późną jesienią znacznie spadną. Wszystko wskazuje więc na to, że w najbliższych miesiącach rynek będzie stabilny.