Zawsze zastanawiamy się, jak intratnie ulokować nasze oszczędności. Chcemy nie tylko jak najwięcej zarobić, prawie zawsze myślimy też o tym, by nasze pieniądze były bezpieczne.
Najbezpieczniejszym sposobem lokowania nadwyżek finansowych są – jak sama nazwa wskazuje – lokaty bankowe. Warto wiedzieć, że są one gwarantowane przez Skarb Państwa do kwoty 100 tys. euro. Nawet jeśli bank zbankrutuje, otrzymamy zwrot zainwestowanych środków.
Zaletą lokat jest więc bezpieczeństwo, wadą – oprocentowanie niższe niż w przypadku innych modeli inwestowania. W tej chwili najwyższe oprocentowanie roczne oscyluje na poziomie około 2,8 proc. Takie warunki można otrzymać m.in. w Idea Banku. Wyższe jest oprocentowanie lokat trzymiesięcznych. Plus Bank reklamuje lokaty na 4 proc. Problem jest taki, że po trzech miesiącach coś z tymi pieniędzmi musimy zrobić. W tym samym banku już nie dostaniemy promocyjnych warunków. Oczywiście może się okazać, że mamy dużo zdrowia i czasu, i co trzy miesiące zmieniamy bank, tyle że liczba banków jest ograniczona, a te dające wyższe oprocentowanie możemy policzyć na palcach jednej ręki. Nikt też nie może nam dać gwarancji, że oferty promocyjne za kilka miesięcy będą nadal aktualne.Spójrzmy więc na alternatywne modele oszczędzania. Jednym z popularnych są obligacje korporacyjne. Często mogą być oprocentowane nawet powyżej 6 proc. Warto jednak wiedzieć, że im wyższe oprocentowanie, tym wyższe ryzyko. Może się też zdarzyć, że obligacje notowane na rynku Catalist przyjdzie nam wykupić poniżej ich wartości nominalnej. Oczywiście możemy samodzielnie podjąć ryzyko i sprawdzać bilanse firm, ich misję i możliwości rozwoju, ale do tego po pierwsze potrzebna jest specjalistyczna wiedza, po drugie trafne przewidywanie przyszłości. Wszystkim, którzy bezgranicznie wierzą w swoją wiedzę, przypomnę tylko, że większość świetnie wykształconych analityków nie przewidziała ostatniego kryzysu finansowego. Podobnie jest z Giełdą Papierów Wartościowych. Trudno ocenić firmy, jeszcze trudniej przewidzieć zachowania rynku.Oczywiście możemy wnieść swój wkład w jednostki funduszu inwestycyjnego. Zawsze jednak jest ryzyko i nie raz zdarzało się, że po kilku latach oczekiwanych wzrostów nie ma. Nie jest to regułą, często są to inwestycje przynoszące ponadnormatywny zysk, tyle że nikt nie da nam gwarancji. Jeśli nie chcemy nadmiernie ryzykować, wydaje się, że warto zastanowić się nad rynkiem nieruchomości. W perspektywie wieloletniej wartość mieszkań zawsze rośnie, a nie maleje. Przypomnijcie sobie Państwo lata 90. Metr kwadratowy mieszkania kosztował nieco ponad 1000 zł. Teraz to kilka razy więcej. Zdarzają się chwilowe spadki cen mieszkań, ale zawsze po jakimś czasie ceny znowu rosną. Przyczyn jest kilka. Po pierwsze ilość ziemi w miastach jest wartością skończoną, więc ceny gruntów raczej rosną, a nie maleją. Po drugie stale rosną koszty robocizny i będą rosły, bo nadal zarabiamy mniej niż obywatele zachodniej Europy. Nieustannie zwiększa się też migracja ze wsi do miast. W perspektywie wieloletniej szacuje się, że aż 70 proc. ludności będzie mieszkało w aglomeracjach miejskich. Ci wszyscy ludzie będą musieli gdzieś mieszkać. W Polsce nadal jest duży niedobór mieszkań, szacowany na około 1,5 mln. Sumując te wszystkie dane, można zakładać, że ceny nieruchomości, oczywiście te w największych polskich miastach, raczej będą szły w górę, a nie malały. To znaczy, że w perspektywie wieloletniej zyskamy już na samym zakupie. Do tego trzeba dodać wartość dodaną, jaką są przychody z wynajmu. Średnio można liczyć, że dobre mieszkanie w dużym mieście przynosi od 4 do 6 proc. rocznie. Jeśli zsumujemy te dane i niski poziom ryzyka, to wydaje się, że kupno mieszkania na wynajem jest bardzo rozsądną alternatywą dla lokat bankowych.