O tym, jak wkomponować nowe inwestycje w istniejące otoczenie, a także o modelu rozwoju firm rodzinnych rozmawiamy z Mariuszem Bryksy, prezesem firmy Bryksy.
Jarosław Knap: Istniejąca na rynku od 37 lat firma Bryksy przeżywa okres bardzo dynamicznego wzrostu. Jak określacie, oczywiście w dużym skrócie, misję firmy?
Mariusz Bryksy: Staramy się od lat zapewniać ludziom dobre miejsce do życia. Chcemy, by mieszkali w jak najbardziej komfortowych warunkach. W ramach misji firmy podzieliliśmy naszą działalność na dwa modele budownictwa mieszkaniowego. Po pierwsze jesteśmy deweloperem, który realizuje inwestycje w różnych segmentach. Począwszy od mieszkań bardziej dostępnych, poprzez mieszkania określane jako marka premium, aż po inwestycje w ścisłym centrum Krakowa. Po drugie, choć lepiej byoby powiedzieć równocześnie, poprzez TBS Małopolska budujemy mieszkania na wynajem dla szerokiej grupy społecznej. Śmiało można powiedzieć, że wachlarz naszej działalności jest szeroki. To z kolei pozwala na dywersyfikację portfela inwestycyjnego.
J. K.: Nowa siedziba firmy Bryksy jest w Płaszowie. Tu od kilku lat z powodzeniem inwestujecie zarówno w powierzchnie komercyjne, jak i mieszkaniowe. Tuż obok siedziby powstaje Państwa najnowsza inwestycja – SASKA BLU. Co zdecydowało o wyborze tej części Podgórza?
M. B.: Tak naprawdę w Płaszowie jesteśmy już od kilkunastu lat. To jest nadal niedoceniane miejsce, szczególnie przez osoby, które tej dzielnicy nie znają. Tymczasem Płaszów to teren położony bardzo blisko centrum Krakowa. Jest doskonale skomunikowany z pozostałymi częściami miasta. Od ścisłego centrum dzieli nas zaledwie kilka przystanków szybkiego tramwaju, jest dwupasmówka, są ścieżki rowerowe. Jadąc w przeciwnym kierunku, w kilka minut znajdziemy się na autostradzie i drodze S7. To miejsce ma też dodatkowy, unikatowy atut – to tu znajdują się Bagry. Teraz to nie tylko zbiornik wodny, ale prawdziwe centrum rekreacji i odpoczynku: z plażami, terenami zielonymi, przystanią wodną i terenami leśnymi. We wschodniej części powstała letnia enklawa nazywana Małą Chorwacją, z piaszczystą plażą i – co istotne – czystą wodą, w której bez obaw można się kąpać.
J. K.: Gmina Kraków planuje zamianę Płaszowa w „Nowe Miasto”, kompleksowo zagospodarowaną dzielnicę z biurowcami i osiedlami mieszkaniowymi, skomunikowaną z centrum linią szybkiego tramwaju i parkingami w systemie park and ride.
M. B.: Moim zdaniem to bardzo dobry pomysł. W Krakowie brakuje atrakcyjnych miejsc do zabudowy. Płaszów i Rybitwy to bardzo duża część miasta z możliwością stworzenia nowej, kompleksowej tkanki miejskiej. Teraz sporą część tego obszaru zajmują hale magazynowo-produkcyjne w niskiej zabudowie. Konwersja tego na nowoczesne budownictwo wydaje się wręcz oczywistym rozwiązaniem. O tym, że jest to bardzo dobre miejsce do życia, może świadczyć sukces sprzedażowy zakończonej przez nas niedawno inwestycji Lipska 4-6-8. Jednej z pierwszych na tym obszarze. Inwestycja została bardzo dobrze przyjęta nie tylko przez osoby poszukujące mieszkań, ale także przez najemców zainteresowanych przestrzeniami komercyjnymi.
J. K.: Kompleks w Płaszowie to zorganizowana struktura: mieszkania, rekreacja, usługi, doskonała komunikacja, coś, co odpowiada na potrzeby tak zwanych nowych mieszczan. Jak można określić potrzeby tej grupy nabywców?
M. B.: Przede wszystkim to doskonałe miejsce do rekreacji. Po powrocie z pracy można pójść na spacer nad jezioro albo wybrać się rowerem na dłuższą eskapadę. Dla mnie jedną z cech wyróżniających „nowych mieszczan” jest na przykład sposób przemieszczania się po mieście – są to ludzie, którzy niekoniecznie docierają do miejsca pracy samochodem, bardzo ważny jest dla nich tramwaj i ścieżki rowerowe. Staramy się zapewnić im maksymalną liczbę miejsc do parkowania i przechowywania rowerów. Nasza inwestycja powstaje tuż obok linii szybkiego tramwaju. Patrząc na duże miasta w Europie, w Niemczech, Holandii czy Anglii, widzimy, że tam zdecydowanie więcej ludzi jeździ do pracy rowerami lub korzystając z komunikacji publicznej. W Krakowie powstaje coraz więcej ścieżek rowerowych, a Płaszów pod tym względem wyróżnia się na tle reszty miasta. To tu bowiem powstaje najwięcej ścieżek dla wielbicieli rowerów. Jest też szybki tramwaj, położony pomiędzy nitkami drogi dwupasmowej. Analizując upodobania kupujących i rozmawiając z naszymi klientami, można dostrzec, że dzisiaj ludzie dążą do osiągnięcia balansu między pracą i czasem wolnym. Chcą nie tylko pracować, ale także wypoczywać, czasem pojechać gdzieś, np. na Kazimierz, skorzystać z uroków tętniącego życiem miasta. Te atrakcje są w przypadku Płaszowa niemal na wyciągnięcie ręki.
J. K.: Równocześnie zainwestowali Państwo w okolicach ulicy Bohomolca, gdzie realizuje się idea „miasta w mieście”, czyli połączenie strefy biurowej, mieszkaniowej, rekreacyjnej i handlowej. Tam budujecie DOMOSFERĘ.
M. B.: Nasza nowa inwestycja powstaje w części miasta, w której wiele osób już mieszka i docenia walory tej lokalizacji. Jest tam pełna infrastruktura usługowa z centrum handlowym Serenada, Multikinem i Parkiem Wodnym. Obok znajduje się centrum biurowe, gdzie stworzone zostały nowe miejsca pracy. To powoduje, że DOMOSFERA jest inwestycją dobrą zarówno dla osób szukających docelowego lokum, jak i tych, którzy chcieliby swoje mieszkanie wynajmować. Zaletą tej lokalizacji jest też dobre skomunikowanie z resztą miasta. W przyszłości powstanie tam nowa linia tramwajowa. Usytuowane nieopodal Mistrzejowice mogą pochwalić się dużym terenem leśnym na szczycie wzgórza. To również coś, co może przyciągać ludzi – w kilka minut z enklawy miejskiej można przemieścić się do lasu, nad rzeczkę, na łono przyrody, w miejsca dalekie od zgiełku.
J. K.: Firma Bryksy ma na swoim koncie także mieszkania z wyższej półki: Steam Park, Graffit House, Sobieski Residence i kilka innych. Jakie są charakterystyczne cechy tego typu produktów?
M. B.: Zabudowa w centrach miast jest przede wszystkim bardziej intensywna. Projektując tego typu inwestycje, staramy się zawsze dostarczyć jakąś wartość dodaną. Chcemy poprawić komfort życia mieszkańców. Jeśli to plomba w ścisłym centrum, to dbamy o parkingi podziemne, bo przecież brak miejsc do parkowania to jedna z bolączek dużych miast. W przypadku ulicy Rakowickiej, czyli Steam Parku, udało nam się połączyć dwie idee. Z jednej strony, inwestując na dawnych terenach XIX-wiecznych zabudowań wojskowych, nawiązaliśmy do architektury tamtego okresu, stosując choćby cegły na elewacjach. Tak powstało coś, co w urbanistyce określa się mianem „świadka przeszłości”. Z drugiej strony, wartością dodaną jest otwarty dla wszystkich park o powierzchni ponad 2 tysięcy metrów kwadratowych, co jest ewenementem w centrum miasta. Zadbaliśmy o szczegóły nasadzeń i cały ogród został tak zaprojektowany, by jego roślinność miała dodatkową cechę, a mianowicie walor pochłaniania smogu. Tak powstała naturalna ochrona antysmogowa i zarazem miejsce do wypoczynku.
J. K.: Bryksy to firma rodzinna. Jaki jest Państwa model zarządzania?
M. B.: Jesteśmy bardzo mocno związani z tradycją rodzinną. Mój Tata, Marian Bryksy, założyciel i przez wiele lat prezes firmy, teraz bardziej oddaje się pracy społecznej. Więcej czasu niż w firmie spędza w Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, której jest prezesem. Wspólnie z bratem zajmujemy się bieżącym zarządzaniem. Mamy nadzieję, że pozostaniemy firmą rodzinną i kiedyś nasze dzieci będą ją nadal rozwijały. Jako firma rodzinna mamy też inne standardy, przyjazne naszym pracownikom. W nowej siedzibie wydzieliliśmy przestrzeń do odpoczynku, wraz z tarasem i kuchnią. Zawsze powtarzamy naszym ludziom, że nie chcemy, by pracowali po kilkanaście godzin dziennie, stawiamy na efektywność i profesjonalizm, a nie na przedłużanie czasu pracy. Dbamy o to, by pracownicy wykorzystywali urlopy i mieli czas zarówno na relaks, jak i życie rodzinne. Z naszej perspektywy jest to naturalne podejście do pracy w firmie rodzinnej i tego nie zamierzamy zmieniać.