Zanim wydamy kilkaset tysięcy złotych lub zaciągniemy kredyt na kilkadziesiąt lat, sprawdźmy wiarygodność firmy i jakość proponowanej inwestycji.
Kupując mieszkanie zazwyczaj skupiamy się głównie na lokalizacji, cenie i projekcie mieszkania. Z reguły nie zwracamy uwagi na to, kto sprzedaje nam mieszkanie. I dobrze, bo zdecydowana większość firm deweloperskich na krakowskim rynku to firmy z tradycjami, które za sobą mają już kilka ukończonych inwestycji. Jeśli chcemy sprawdzić jak buduje nasz deweloper, właśnie od tego zacznijmy. Sprawdźmy inwestycje już ukończone. Zróbmy sobie wycieczkę na istniejące już osiedle. Porozmawiajmy z ludźmi, zapytajmy jak im się mieszka, ale także o to, czy nie było wad po oddaniu inwestycji. Jeśli były – to jakie i jak zachował się deweloper. Znam przypadek, kiedy deweloper przeprowadził remont klatek schodowych po pięciu latach od skończenia inwestycji właśnie po to, by budynek stał się wizytówką firmy.
Ważne jest także zagospodarowanie terenu wkoło budynku, ławki, zieleń, parkingi. Pamiętajmy jednak, że po oddaniu budynku do użytkowania obowiązek dbania o zieleń i przestrzenie wspólne spada na wspólnotę. Jeśli więc spotkacie chaszcze zamiast przyciętej trawy, to nie jest to wina dewelopera, ale zbyt oszczędnego administratora.
Kiedy już sprawdzimy zakończone inwestycje, proponuję przyjrzeć się prospektowi deweloperskiemu. Zgodnie z ustawą taki prospekt musi posiadać każdy podmiot budujący mieszkania na sprzedaż. Oczywiście zaczniemy zapewne od tak zwanej karty mieszkania, czyli planu naszej przyszłej nieruchomości. Trudno się temu dziwić, bo przecież najfajniejsze chwile to te, kiedy planujemy jak urządzić nasze lokum. Jeśli już oglądamy taki plan, sprawdźmy, które ściany wewnętrzne są grubsze, a które cieńsze. Te grubsze to ściany nośne. Trudno je będzie usunąć lub przestawić. De facto, ścian nośnych nie wolno likwidować, bo zaburza to konstrukcję budynku. Można to zrobić jeśli zamiast ściany zrobimy słupy i belki, a to wszystko zostanie obliczone przez konstruktora i zatwierdzone przez architekta oraz wspólnotę. W praktyce jest to bardzo drogie, uznajcie więc, że ściany nośne to takie, których nie jesteście w stanie przestawić. Jest to na tyle istotne, że ściany działowe przestawiać można w zasadzie dowolnie, bez trudu będziecie mogli zamienić dwa pokoje na trzy lub z kilku klitek stworzyć ładną, dużą przestrzeń.
Jeśli już przebrniecie przez kartę mieszkań, radzę wrócić do części ogólnej projektu. Wbrew pozorom dowiemy się z niej sporo nie tylko o deweloperze, ale także o inwestycji. Podstawową informacją jest nazwa firmy, która realizuje inwestycję. W większości przypadków będzie to nazwa spółki celowej. Zakładana jest po to, by w sposób precyzyjny można było określić koszty budowy danej inwestycji i takiej właśnie formuły wymagają banki. Jednak w prospekcie każdy praktycznie deweloper informuje o swojej tak zwanej spółce matce, czyli o tym co i w jakiej formule wybudował do tej pory. To właśnie tę część proponuję przestudiować bardzo uważnie. To bowiem historia firmy najwięcej powie nam o solidności i jakości wykonania. Coraz częściej zdarza się, że budownictwem mieszkaniowym zajmują się fundusze inwestycyjne, które wcześniej nie inwestowały w mieszkania lub robiły to poza polskim rynkiem. Wtedy polecam sprawdzenie doświadczenia kadry zarządzającej oraz firmy budowlanej. Niekiedy takie dane umieszczone są wprost w prospekcie, jeśli ich nie ma – zapewne będą na stronie internetowej. Możemy też sprawdzić historię menadżerów po prostu w Googlach. To o tyle istotna informacja, że to właśnie kadra zarządzająca i wykonawcy decydują o jakości naszego mieszkania. Polecam także sprawdzenie otoczenia naszej inwestycji.
W prospekcie znajdziemy między innymi informację o tym, jak będzie wyglądało całe zamierzenie inwestycyjne. Czy będzie to jeden blok, dwa czy może kilka. Dowiecie się także jaka zieleń zaplanowana jest na osiedlu, ile jest miejsc parkingowych ogólnodostępnych a ile w garażach podziemnych oraz o tym, czy przygotowano jakąkolwiek przestrzeń dla maluchów. Ostatnio w prospektach podawane są też takie informacje jak np. ilość wózkowni czy zewnętrznych miejsc dla rowerów. Co istotne z punktu widzenia przyszłego komfortu życia, dowiecie się także jakie inwestycje publiczne planowane są w pobliżu. Czy gdzieś blisko jest szkoła, przedszkole czy przychodnia i co najważniejsze warto sprawdzić co będzie za granicą waszej posesji. Jeśli takiej informacji nie ma w prospekcie z łatwością znajdziecie ją w biuletynie informacji publicznej na stronach internetowych. Jeśli w miejscu, gdzie planowana lub realizowana jest inwestycja istnieje plan zagospodarowania terenu wprost dowiecie się jaki rodzaj zabudowy planowany jest koło waszej inwestycji. Wtedy będziecie wiedzieć, czy z okien zobaczycie w przyszłości park, teren rekreacyjny, plac zabaw, czy może okna sąsiadów. To o tyle istotne, że w przyszłości ceny mieszkań w większym stopniu zależały będą od takich czynników jak otoczenie, widok z okna czy infrastruktura wokół inwestycji taka jak ośrodki zdrowia szkoły, przystanki autobusowe czy tramwaj. Dlatego już dzisiaj zwróćmy na to wszystko uwagę, by jutro cena naszej nieruchomości była jak najwyższa.
Jarosław Knap