O innowacyjności, możliwościach rozwoju polskiej gospodarki oraz o działalności Fundacji Pomyśl o Przyszłości rozmawiamy z Ryszardem Florkiem, współzałożycielem i prezesem firmy Fakro.
Fakro jest jednym z liderów innowacji w Polsce. W jakim stopniu te patenty i rozwiązania wpływają dzisiaj na Państwa przewagę rynkową?
W stosunku do konkurencji brak nam kapitału, efektu skali. Rekompensujemy to innowacyjnością, która jest dzisiaj kluczem do ekspansji na rynki zagranicznej. FAKRO odpowiada na potrzeby klientów, co roku wprowadzając nowe produkty. Dysponujemy nowoczesnym ośrodkiem badawczo-rozwojowym, w którym pracuje ponad 100 inżynierów. Firma jest autorem ponad 160 zgłoszeń patentowych i wzorów użytkowych.
Powiedział Pan kiedyś, że rozwój kraju oparty wyłącznie na inwestorach zagranicznych powoduje, że Polska zamienia się w kraj półkolonialny. Jak to zmienić?
Brakuje nam kapitału finansowego, ale tego tak łatwo nie nadrobimy. Możemy jednak rozwijać się dzięki kapitałowi ludzkiemu. Naszą rezerwą jest przede wszystkim kapitał społeczny. Ważne są nasze codzienne decyzje. Jeżeli Polska chce się rozwijać tak, jak bogate kraje Europy Zachodniej, jeżeli chcemy więcej zarabiać, musimy zmienić nasz stosunek do gospodarki. W interesie nas wszystkich jest, aby konsumenci wybierali polskie produkty, a politycy i urzędnicy nie przeszkadzali uczciwym przedsiębiorcom. To tylko przykłady działań służących rozwojowi gospodarki narodowej. Więcej rezerw znaleźć można w raporcie Fundacji Pomyśl o Przyszłości „Dlaczego w bogatych krajach Europy Zachodniej zarabia się 4 razy więcej niż u Nas?”.
Do tej zmiany, co sam Pan podkreśla, potrzebna jest wspólnota gospodarcza. To fakt, Niemcy szanują niemieckie produkty, Francuzi – francuskie. Jak spowodować, by w Polsce powstała taka sama solidarność gospodarcza?
Potrzebna jest wiedza. Stąd pomysł na działalność Fundacji Pomyśl o Przyszłości. Fundacja pokazuje jaki wpływ na rozwój gospodarki ma każdy obywatel, bo każdy z nas dysponuje najważniejszym orężem, jakim są własne pieniądze. Musimy również
zmienić podejście do przedsiębiorczości, na takie, jakie jest w najbogatszych krajach. Mieszkańcy Europy Zachodniej wiedzą, że wszystkie działania przedsiębiorców służą również dobru ogółu. Bez zmiany myślenia trudno nam będzie dogonić najbogatszych.
Jak w tym kontekście ocenia Pan konstytucję dla biznesu ogłoszoną przez wicepremiera Morawieckiego?
Jest to krok w dobrym kierunku, ale o wiele za mały. Potrzebne są bardziej radykalne przedsięwzięcia. Największą obawę mam do zastosowania Konstytucji w praktyce. Od dwóch lat obowiązuje zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika. I nic z tego nie wynika, bo wciąż pojawiają się nielogiczne interpretacje na niekorzyść podatnika. Przepaść między myśleniem przedsiębiorcy i urzędnika jest ogromna. Pozytywne zmiany nastąpią dopiero wtedy,
gdy prawo będzie służyło rozwojowi gospodarki, a urzędnicy będą je interpretować tak, aby sprzyjało przedsiębiorczości, a przez to rozwojowi polskiej gospodarki.
Zmiana mentalności to jedno, innowacje to drugie, ale do tego potrzebna jest jeszcze chyba zmiana systemu podatkowego. Dzisiaj nie ma zbyt wielu zachęt do inwestowania, bo najpierw trzeba zapłacić podatki, a dopiero potem to, co zostanie możemy inwestować. To raczej zniechęca. Co powinno się zmienić i jaki system podatkowy uaktywniłby inwestycje?
Myślę, że kluczową sprawą jest opodatkowanie konsumpcji, nie pracy. Prawo podatkowe, oprócz funkcji fiskalnej, powinno zachęcać przedsiębiorców do inwestowania zarobionych pieniędzy. Przykładem takiego rozwiązania jest odroczenie płatności podatku CIT do czasu pobierania dywidendy. Taki system funkcjonował w Niemczech po II wojnie światowej, a obecnie stosuje go Estonia. W Estonii dzisiaj wpływy do budżetu są dwa razy większe niż w Polsce i Estonia rozwija się dwa razy szybciej, a wzrost PKB/os. na przestrzeni ostatnich czterech lat był prawie cztery razy większy od Polski. W Polsce brak tych zachęt sprawia, że wielu właścicieli firm, zniechęconych do inwestowania zarobionych nadwyżek, sprzedaje swoje firmy spółkom zagranicznym lub nie rozwija swoich firm, skupiając się na konsumowaniu. W ramach Fundacji Pomyśl o Przyszłości opisał Pan 21 powodów dlaczego w Polsce zarabiamy cztery razy mniej niż w bogatych krajach Unii. Które z nich uważa Pan za kluczowe dla dynamicznego rozwoju?
Wszystkie są ważne. Wydaje mi się jednak, że największą barierą rozwoju w Polsce jest niski poziom kapitału społecznego. Musimy mniej grać na własną rękę i więcej angażować się w działania na rzecz drużyny, jaką jest Polska.
Jeśli mówimy o efekcie skali to trudno nie zauważyć, że największe europejskie gospodarki są kilka razy silniejsze niż nasza. To nas oddala od czołówki. Co możemy zrobić, żeby zbliżać się, a nie oddalać?
Odpowiedzią na to pytanie jest właśnie kapitał społeczny. Tracimy go między innymi poprzez waśnie i problemy wewnętrzne. To dotyczy nie tylko Polski. Proszę spojrzeć na to, co dzieje się w Wielkiej Brytanii. Tam tezy populistyczne spowodowały, że Anglicy zdecydowali o wyjściu z Unii Europejskiej. Już teraz wiele osób żałuje tej decyzji. Istotne jest, by w proces rozwoju kraju włączali się aktywnie przedsiębiorcy. Pytanie brzmi w jakich aspektach odstajemy od bogatych krajów Unii Europejskiej najmocniej. W mojej opinii właśnie w kapitale społecznym. Oczywiście w kapitale normalnym też, ale przecież nie możemy i nie zamierzamy kwestionować zasad wolnego rynku. To byłoby bardzo złe rozwiązanie. Poza wszelką dyskusją jest nasza obecność w Unii Europejskiej. Gdybyśmy nie byli w Unii to w Polsce byłoby to, co jest dzisiaj na Ukrainie. Jeśli przejdziemy do działalności fundacji, to określiliśmy tam 10 prerogatyw. Istotne jest między innymi określanie podatku od korzyści skali. Konieczne jest większe opodatkowanie konsumpcji niż pracy. Dbanie o swoje. Trzeba uświadamiać ludziom dlaczego zarabiamy cztery razy mniej niż bogate państwa unii, choć mamy taki sam kapitalizm i jesteśmy w tej samej Unii Europejskiej.
Nie sądzi Pan, że jedną z przyczyn jest niski poziom edukacji ekonomicznej społeczeństwa?
Skoncentrowaliśmy się na zebraniu pewnych informacji, podstawowych praw gospodarki, które przekazujemy podczas szkoleń, konferencji czy dystrybuując raport Fundacji. Mamy nadzieję, że ta wiedza zostanie przekazana dalej. Robimy to, bo jesteśmy przekonani, że kapitał społeczny to najtańsza i najlepsza rezerwa umożliwiająca wzrost gospodarczy. Powinniśmy tworzyć dobre warunki dla inwestorów zagranicznych, tak by chcieli w Polsce inwestować. Jednocześnie nie możemy zapominać o naszych polskich firmach, musimy o nie dbać i stwarzać im jak najlepsze warunki dla rozwoju. To polskie rodzime firmy stanowią siłę napędową polskiej gospodarki.
Jak w tym kontekście można ocenić preferencje dla dużych firm?
Sto małych firm nie stworzy takich miejsc pracy, jak duża firma, więc możliwości jakie dają strefy ekonomiczne są dobre, bo przyciągają inwestorów. Oczywiście mówimy tu o sektorach, w których sto małych firm nie stworzy takiego produktu, jakie mają duże firmy. Weźmy choćby pod uwagę motoryzację. Sami nie wyprodukujemy Mercedesa ani Opla. Dobrze więc, że fabryki takich koncernów inwestują w Polsce. W tym przypadku ulgi są uzasadnione i powinniśmy walczyć o takich zagranicznych producentów. W tych branżach, gdzie mamy zaawansowane technologicznie polskie firmy to one powinny mieć te same warunki, co firmy zagraniczne i powinniśmy o nie dbać. Musimy dbać o takie prawa jak prawo konkurencji i sprzeciwiać się nadmiernej dominacji podmiotów gospodarczych.
Jak może się do tego przyczynić założona przez Pana Fundacja Pomyśl o Przyszłości?
Poświęcamy dużo czasu na spotkania z osobami opiniotwórczymi. Tworzymy raporty i propagujemy je w różnych środowiskach. Dobrym pomysłem jest wprowadzenie edukacji ekonomicznej do szkół. Jest też pomysł Rafała Sonika, by zrobić certyfikat wiedzy o gospodarce. Taki certyfikat mógłby być przydatny choćby przy rekrutacjach na różne stanowiska i funkcje, w tym związane z pełnieniem funkcji społecznych. Jednak by to zrobić potrzebujemy wsparcia. Sami nie zmienimy aktualnego stanu polskiej gospodarki.
Rozmawiał: Jarosław Knap