Biznes, bardziej niż jakiekolwiek inne zajęcie, polega na nieustannej kalkulacji, doskonaleniu się w sztuce przewidywania. Tak twierdził legendarny wydawca Henry Luce i miał rację.
Henry Robinson Luce, założyciel między innymi tygodnika Time, nigdy nie stawał w miejscu. Kiedy rozwinął jedną gazetę, otwierał kolejne, a kiedy czuł, że rynek nie wchłonie już nic nowego kupował istniejące już na rynku media. Jego postępowanie to jedna z gotowych recept na biznes. Aby ją zastosować trzeba jednak dość wnikliwie analizować rynek i jego potencjał. Ta obserwacja w przypadku deweloperów doprowadziła do tego, że na mocno chłonnym rynku w tym roku pojawiła się rekordowa oferta. Przyjrzyjmy się danym GUS. W ciągu 10 miesięcy tego roku, czyli licząc od stycznia do końca października, oddano do użytku 127 tysięcy mieszkań – o ponad 9% więcej niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Ilość pozwoleń na budowę wyniosła w tym czasie 174 tysiące, czyli też ok. 10% więcej niż rok temu. Oczywiście na tę liczbę składają się zarówno zezwolenia wydane na budowę domów jednorodzinnych, budowanych przez indywidualnych inwestorów, jak i zezwoleń na budynki stawiane przez deweloperów. Już od kilku lat każda z tych kategorii stanowi około połowy całej puli. W tym samym czasie rozpoczęto budowę 150 tysięcy lokali. Warto dodać, że rekordy poprawiane są z roku na rok, co oznacza, że na rynku mieszkaniowym od kilku lat panuje znakomita koniunktura. Jeśli zastanowimy się nad przyczyną takiego stanu rzeczy, warto wyróżnić kilka podstawowych czynników. Po pierwsze, ze względu na utrzymującą się deflację oprocentowanie lokat długoterminowych jest na poziomie 1,5%. Trzymanie pieniędzy w banku wydaje się więc mało atrakcyjne. Wieloletnie oszczędności Polaków są więc lokowane w nieruchomości. Dzisiaj zyski, otrzymywane w dużych miastach z wynajmu mieszkań, pozwalają na zarobek rzędu od 3 nawet do 6% rocznie. Poza tym, mieszkanie jest pewną lokatą i zawsze, kiedy potrzebujemy gotówki, możemy je sprzedać. Ta sama deflacja odpowiada za niskie stopy procentowe i relatywnie niskie oprocentowanie kredytów. Zachęca to szczególnie młode osoby do zadłużania się i kupowania mieszkań. Z trzeciej zaś strony, oferta na rynku mieszkań jest coraz większa, a konsekwencją wysokiej podaży jest stabilna cena. Wszyscy zadają sobie pytanie: co stanie się dalej? Jak zmieni się rynek w przyszłym roku. Pesymiści wskazują na rosnące zadłużenie firm budowlanych. To fakt, jak podaje Biuro Informacji Gospodarczej Krajowego Rejestru Długów, zadłużenie firm budowlanych wynosi 1,6 miliarda złotych i wzrosło od lutego o 254 miliony złotych. Tyle, że rynek deweloperski prawie nie korzysta z usług dużych firm budowlanych. Z reguły zajmują się one budową dróg, powierzchni handlowych i komercyjnych. Deweloperzy najczęściej korzystają z tańszych usług firm lokalnych lub sami prowadzą generalne wykonawstwo, zatrudniając firmy podwykonawcze z okolic inwestycji. Mało optymistyczny jest raport Banku Światowego, który obniżył prognozy PKB Polski w przyszłym roku z 3,5 na 3,4% . Ale jeśli spojrzymy na raport dotyczący Europy to tam wskaźniki wzrostu PKB oscylują na poziomie 1,5%. Oznacza to, że i tak na tle wskaźników europejskich nasza sytuacja wygląda dość dobrze. I oby tak zostało, czego Państwu i sobie w starym roku życzę.
Wesołych, Spokojnych i Zdrowych Świąt Bożego Narodzenia życzy redakcja i zespół Małopolskiego Przeglądu Nieruchomości.
Jarosław Knap