Ceny idą do góry a końca podwyżek nie widać. Sprawdźcie jak wygląda sytuacja na rynku i co stanie się jesienią
Ceny skoczyły ponad 10 procent
Jak podaje Narodowy Bank Polski w drugim kwartale tego roku ceny mieszkań z rynku pierwotnego wzrosły ponad 11 procent. Jak podaje NBP w Krakowie średnia cen transakcyjnych wyniosła 9 446 tysiąca złotych za metr kwadratowy. Chodzi oczywiście o mieszkania sprzedawane przez deweloperów. Tylko w ciągu kwartału mieszkania na rynku pierwotnym podrożały o 2 procent. Gwałtowny wzrost było widać na rynku wtórnym gdzie wzrost wyniósł aż 5 procent. Prawda jest taka, że w lepszych lokalizacjach za metr kwadratowy trzeba zapłacić od 10 do 12 tysięcy złotych. Z dala od centrum jest taniej ale za to w takich lokalizacjach jak choćby Wola Justowska ceny mieszkań dochodzą do 20 tysięcy złotych za metr kwadratowy.
Jak jest w innych miastach
Ponad 11 procentowe podwyżki rok do roku to dane Narodowego Banku Polskiego z największych siedmiu miast w Polsce. W Warszawie jak zwykle ceny są najwyższe w Polsce. W drugim kwartale tego roku za metr kwadratowy nowego mieszkania trzeba było zapłacić 10 671 zł. Kwartał wcześniej cena była prawie identyczna, bo wyniosła 10 666 zł. Drugie miejsce na cenowym podium zajmuje Trójmiasto ze średnią dla Gdańska 10 257 zł. Taniej jest we Wrocławiu i tam cena nowego mieszkania to wydatek za metr kwadratowy rzędu 8 578 zł.
W Krakowie brakuje mieszkań
Jeśli bliżej przyjrzymy się wynikom sprzedaży podawanym przez NBP to już na pierwszy rzut oka widać, że niestety w Krakowie w ostatnim kwartale ceny rosły szybciej niż w innych miastach. Wzrost ceny kwartał do kwartału wyniósł w tym mieście ponad 500 zł. Dla porównania w Warszawie było to 5 złotych. Skąd takie rozbieżności? Głównym powodem jest bardzo niska podaż mieszkań na rynku pierwotnym. Mniej jest inwestycji a deweloperzy narzekają na przedłużające się procedury wydawania pozwoleń na budowę i liczne protesty przeciągające czas inwestycji. Szacuje się, że w tym roku w Krakowie deweloperzy sprzedadzą najmniej mieszkań od 6 lat. Oczywistym jest, że jeśli tak niska jest podaż to inwestorzy windują ceny.
Inflacja podnosi ceny wszystkiego
Mniej zaskakujący jest wzrost cen mieszkań jeśli porównamy je z cenami innych produktów. Podawany przez GUS wskaźnik 5 procentowej inflacji niewiele mówi, bo dotyczy koszyka wszystkich produktów i usług. Przyjrzyjmy się więc szczegółom. Jak podaje UCE REASEARCH, Hiper-Com Poland i Grupa AdRetail w ciągu roku ceny artykułów spożywczych wzrosły o około 12 procent. Czyli porównywalnie tyle samo ile mieszkania. Dodajmy, że mówimy tu tylko artykułach spożywczych. Mocno wrosła cena paliw a to jeden z ważnych czynników cenotwórczych. O kilkadziesiąt procent droższe są niektóre materiały budowlane.
Prognozy bankowe
Aktualny popyt mocno nakręcają niskie stopy procentowe. Tu może nastąpić zmiana, bo wielu analityków bankowych w tym ekonomiści banku Goldman Sachs spodziewają się, że przy utrzymującej się inflacji konieczne będzie podniesienie stóp procentowych. Spadek zainteresowania kredytami hipotecznymi widać w statystykach Biura Informacji Kredytowej. O ile w maju każdego dnia do banków trafiało 2,5 tysiąca wniosków kredytowych o tyle w kolejnych miesiącach liczba ta spadła do 2 tysięcy. To nadal bardzo dużo ale widać, że przy tak wysokich cenach część osób zaczyna wstrzymywać się z decyzją o zakupie mieszkania.
Co dalej z cenami mieszkań
Widać, że wzrosty cen wyhamowują w wielu miastach, ale w Krakowie mała podaż mieszkań powoduje, że mocne podwyżki nadal trwają. W tak dynamiczny sposób nie powinny się utrzymać w średnim przedziale czasowym. Płace w sektorze przemysłowym wrosły bowiem w ciągu roku o około 8 procent. Nie nadążają więc za podwyżkami kosztów utrzymania, żywności czy cen mieszkań. To oznacza, że mieszkania są coraz mniej dostępne. Cena mieszkań jesienią będzie wypadkową inflacji i ilości nowych inwestycji. Im wyższa inflacja i mniej mieszkań w sprzedaży tym ceny będą rosły bardziej dynamicznie. Może to spowodować w konsekwencji spore zawirowania na rynku.