Sytuacja na rynku mieszkaniowym nieustannie nas zaskakuje. Najnowsze raporty potwierdzają zmieniające się trendy. Na topie są teraz domy i małe mieszkania
Małe mieszkania to jedna trzecia transakcji
Chcemy mieszkać w mieszkaniach coraz większych. W ankietach deklarujemy zakup lokali z dodatkowym pokojem do pracy i tarasem. Tyle ankiety i badania. Wyniki sprzedażowe pokazują inną rzeczywistość. Jak wskazuje ekspert firmy Metrohouse Marcin Jańczuk – ponad 1/3 transakcji dotyczy mniejszych lokali służących jako lokata kapitału. Udział małych mieszkań w transakcjach na rynku pierwotnym wynosi teraz około 36 procent i w większości są to mieszkania kupowane za gotówkę.
Kupujemy to na co nas stać
Wartościowo są to coraz większe kwoty bowiem na kilku rynkach w tym w Warszawie, Krakowie i Gdańsku średnia cena metra kwadratowego wynosi powyżej 10 tysięcy złotych za metr kwadratowy. Średnia wartość kupowanego małego mieszkania wynosi około 358 tysięcy złotych. Tezę o utrzymującej się atrakcyjności małych mieszkań na wynajem potwierdza także Bartosz Turek, główny analityk HRE Investment. Mówi on wprost – „W nowych inwestycjach najszybciej sprzedają się mieszkania o najmniejszym metrażu przy założonej liczbie pokoi, czyli najmniejsze kawalerki, najmniejsze dwa pokoje, najmniejsze trójki”. Jeśli ktoś nie wierzy statystykom wystarczy zadzwonić do biur sprzedaży deweloperów. Zaraz po otwarciu sprzedaży pierwsze rezerwacje obejmują zazwyczaj właśnie te mieszkania najmniejsze. Pomimo tego, że ich cena za metr kwadratowy jest najwyższa to i tak zapewniają największą stopę zwrotu z potencjalnego wynajmu.
Ceny domów rosną najszybciej
W ciągu ostatniego roku ceny domów wzrosły w całej Polsce średnio o 20 procent. To wzrost dużo wyższy od tego na rynku mieszkań. Z raportu Cenatorium wynika, że największe podwyżki były w Sopocie. Planując kupno nowego domu wolno stojącego w tym mieście trzeba liczyć się z kwotą około 2 milionów złotych. W ciągu roku odnotowano na tym rynku wzrost cen o ponad 40 procent. Nieco mniej podrożały domy w Warszawie i Krakowie gdzie ceny nowych domów w granicach miasta oscylują od miliona do 1,5 miliona złotych. Oczywiście wszystko zależy od standardu i lokalizacji.
Domy energooszczędne z przyzwoitym ogródkiem, z dobrym dojazdem do centrum i wykończeniem pod klucz osiągają w Krakowie cenę około 2 milionów złotych.
Nieco tańsze są domy bliźniaki. Najtaniej można kupić tak zwaną szeregówkę. Jest ona mnie atrakcyjna, bo po obu stronach za ścianą mamy sąsiada a na dodatek, w większości przypadków w tego typu inwestycjach ogródki są bardzo małe.
Jeśli nie szeregówka to apartament
Wiele osób zamiast tak zwanej „szeregówki” wybiera kupno nowego apartamentu. Popularne są zarówno te na ostatnim piętrze z dużymi tarasami, jak i parterowe z dużymi ogródkami. Wydaje się to logiczne jeśli prześledzimy ceny. Kupno szeregówki jest bowiem zbliżone cenowo do wartości dużego mieszkania. W obu przypadkach wraz z wykończeniem musimy posiadać w Krakowie możliwości finansowe na poziomie miliona złotych.
Duża ilość nowych domów wokół Krakowa
Na zwiększony popyt na domy nałożył się bardzo wysoki wzrost cen działek budowlanych. Na terenie Krakowa są takie miejsca jak choćby Rybitwy, gdzie działki pod zabudowę jednorodzinną wzrosły w ciągu kilku ostatnich kilku lat dwukrotnie. W okolicach Niepołomic gdzie kilka lat temu można było kupić ładna działkę za niewiele ponad 100 tysięcy złotych, dzisiaj trzeba przygotować dwa razy więcej. Zasada jest prosta. Im bliżej granic Krakowa, tym drożej. Ostatnio do oferty trafiły domy w zabudowie bliźniaczej w Skotnikach. Inwestor oczekuje za taki budynek w stanie deweloperskim prawie 1 milion 200 tysięcy złotych.
Polska liderem sprzedaży w Europie
W zeszłym roku na tysiąc mieszkańców deweloperzy oddali do użytkowania 5,79 mieszkań. W tym samym roku rozpoczęła się budowa 5,85 mieszkań na tysiąc mieszkańców. Z tym wynikiem znaleźliśmy się na trzecim miejscu w Europie. Wyprzedziła nas Austria z wynikiem 10,85 i Rumunia – 7,52 mieszkań na 1000 mieszkańców. Równocześnie nadal jesteśmy na szarym końcu w ilości mieszkań na tysiąc mieszkańców i odrabianie strat potrwa zapewne lata. Niebezpieczną tendencją jest pojawienie się na naszym rynku dużych funduszy inwestycyjnych ukierunkowanych na masowe kupowanie mieszkań od deweloperów. Fundusze te kupują nierzadko całe inwestycje. Powoduje to, że teoretycznie na rynku mamy coraz więcej nowych mieszkań ale są one praktycznie nie do kupienia dla tak zwanego przeciętnego Kowalskiego. Podobna sytuacja miała miejsce w Berlinie i Londynie gdzie masowe inwestycje funduszy spowodowały bardzo duże wzrosty cen. Aktualne wzrosty zapewne również w jakimś stopniu zaczynają być zależne do masowych zakupów realizowanych przez fundusze inwestycyjne.