Alergia to zmora dzisiejszych czasów, obecnie aż 100 mln Europejczyków cierpi na pyłkowicę. Prognozy nie są obiecujące, szacuje się bowiem, że w 2025 roku połowa mieszkańców Europy będzie alergikami uczulonymi na co najmniej jeden alergen.
Czy wobec powyższych danych można przejść obojętnie? Zdecydowanie nie, za kilka, kilkanaście lat alergicy będą bowiem stanowili większość naszego społeczeństwa i będą niezwykle istotną grupą konsumencką także dla deweloperów. Ci, którzy podejmą temat wcześniej, mogą tylko na tym zyskać, dostosowując zieleń nie tylko do panujących trendów, ale też do potrzeb osób kupujących nowe mieszkania, stosując przy tym chwytliwe hasło reklamowe: „Inwestycja przyjazna alergikom”.
Co warto sadzić, żeby było bezpiecznie?
Z pewnością nie brzozy, lipy, topole, leszczyny i olchy, gdyż one mogą dawać silne odczyny alergiczne i na domiar złego reagować ze sobą krzyżowo, potęgując i przedłużając czas występujących alergicznych objawów – mówią Agata Zamorska-Kapusta i Agnieszka Niepsuj, właścicielki pracowni projektowej Greenery Kraków. – Dużym ryzykiem jest także sadzenie, zwłaszcza w pobliżu placów zabaw, tak modnych ostatnio ozdobnych traw, które kwitnąc, wydzielają jednocześnie ogromne ilości pyłków. Dużo lepszą opcją jest sadzenie jarzębów, klonów, powojników, aktinidii czy winorośli lub nawet owocowych drzewek, które nie uczulają, a jednocześnie pochłaniają zanieczyszczenia i działają zbawiennie na nasz układ oddechowy i samopoczucie. Bo zieleń w mieście musi być, ale warto zaprojektować ją z głową.
Wykonując nasadzenia – bez względu na to, czy w ogrodzie prywatnym, czy w mieście – należy kierować się przeznaczeniem danego miejsca, które determinuje grupę docelową, korzystając z konkretnej przestrzeni oraz jej potrzeby – mówi Agata Zamorska-Kapusta. Nie wolno traktować przestrzeni do zagospodarowania zielenią jako wyciętego fragmentu z krajobrazu – bardzo ważne jest otoczenie oraz rozważenie jego zalet i wad. Dzięki takim analizom można stworzyć miejsce przyjazne dla wszystkich. Sadząc drzewa, koniecznie należy zwracać uwagę na miejsce sadzenia, np. bliskość ciągu komunikacyjnego, ulicy, placu zabaw, a także brać pod uwagę istniejące kanały przewietrzania, które mają ogromne znaczenie. Bo sadząc silnie alergizujące drzewa w ścisłej zabudowie, szkodzimy sobie i innym mieszkańcom. Bardzo ważny jest też rozmiar docelowy drzewa, to, jak dany gatunek się rozrasta i jak zachowuje przy niekorzystnych warunkach atmosferycznych, gdyż np. brzozy w stresogennym i zasmogowanym krakowskim powietrzu alergizują bardziej, niż te rosnące na obrzeżach miasta lub na wsi, gdzie powietrze jest regularnie przewietrzane. Także ze względu na wyższą o 1–2 stopnie temperaturę w miastach drzewa wytwarzają więcej pyłku i dłużej go utrzymują – wyjaśnia Agnieszka Niepsuj.
Podsumowując, roślinność w mieście wymaga szczególnej troski, a jej sadzenie wiąże się z dużą odpowiedzialnością. Bo nie chodzi o to, aby sadzić krótkowieczne, szybko przyrastające i silnie alergizujące brzozy, ale drzewa, które będą pochłaniały zanieczyszczenia oraz obniżały temperaturę w mieście, dając bezpieczny cień dłużej niż 50–60 lat.
Okazuje się, że pomimo niskiej świadomości Polaków co do zagrożeń związanych z nieodpowiedzialnym sadzeniem drzew temat zaczyna powoli wychodzić na światło dzienne. Przykładem jest grupa krakowskich alergików, którzy łączą swoje siły w społecznej akcji #KrakówPrzyjaznyAlergikom, mającej na celu zmobilizowanie władz miasta do stworzenia Polityki Nasadzania Drzew w Krakowie, w tym przygotowania listy gatunków szczególnie przyjaznych alergikom i tych, których nie powinno się sadzić w gęstej zabudowie. Mimo że idea powstała niedawno, przedstawiciele Zarządu Zieleni w Krakowie już teraz zadeklarowali, że przemyślą temat i być może będą monitorować stężenie pyłków, a także dostosują niektóre parki do osób uczulonych, tak aby mogły one swobodnie z nich korzystać również w letnie miesiące. Temat ten otwiera deweloperom kolejne możliwości nie tylko społecznego zaangażowania, które w obecnych czasach działa lepiej niż jakakolwiek reklama, ale także szybkiego przyciągnięcia do siebie klientów, również tych, którzy uczuleni nie są. Bo w końcu alergikiem można zostać w każdym wieku.
Iwona Siekierska