Pomimo wzrostu cen mieszkań, w największych polskich miastach ceny mieszkań są nadal niższe niż w większości krajów Europy Zachodniej.
Ciekawy raport przedstawił portal forsal.pl. Bazując na danych firmy Deloitte i opracowaniach portalu rynekpierwotny.pl porównano ceny mieszkań w dużych miastach w Europie w zeszłym roku.
Najdrożej jest w Paryżu, bo metr kwadratowy nowego mieszkania kosztuje tam 12 863 Euro za metr kwadratowy. Dużo taniej choć i tak drogo jest w Monachium. Tam średnia cena metra kwadratowego wynosi 8 250 Euro. Na kolejnym miejscu jest Kopenhaga z wartością 6 235 Euro.
Na tym tle mieszkania w Polsce wydają się dość tanie. W Warszawie gdzie jest najdrożej cena metra wynosi 2 115 Euro. W Krakowie 1813 Euro za metr. Co ciekawe o ile w Polsce w zeszłym roku mieszkania drożały o tyle np. w Paryżu odnotowano spadek cen o – 0,4 procent. W Warszawie zeszłoroczny wzrost cen wyniósł 8,4 procent a w Krakowie aż 11,5 procent. Warto dodać, że ta różnica w rzeczywistości jest mniejsza, bowiem w wielu państwach Europy Zachodniej nowe mieszkania oddaje się w stanie wykończonym i – tak naprawdę – do polskich cen mieszkań powinniśmy dodać koszt wykończenia.
Ciekawa sytuacja jest w Pradze. Tam średni koszt metra kwadratowego mieszkania od dewelopera jest dużo wyższy od Warszawy i wynosi 3 395 Euro za metr a dodatkowo mieszkaniec Pragi na to mieszkanie musi pracować 11,4 lat. Opracowująca zestawienie w porównaniu z płacami firma Deloitte zakłada przy tym, że chodzi o mieszkanie około 70 metrów ale przy założeniu, że osoba kupująca mieszkanie odkłada na ten cel wszystkie zarobki i to w wartościach brutto. Zamieniając to na wartości netto i odejmując pieniądze na tak zwane „życie” okaże się, że ten okres jest dwu lub trzykrotnie dłuższy od podanego.
Z danych Deloitte wynika, że najkrócej na własne M pracują mieszkańcy Portugalii i Belgii. Najdłużej Czesi i Słowacy. My jesteśmy gdzieś w środku stawki.
Zmiany cen mieszkań
Dane opublikowane przez portal forsal.pl pokazują tendencje w 2019 roku. Jednak pandemia zmieni wiele. Zdaniem ekspertów zmniejszenie popytu spowoduje zamrożenie cen. Byłby to pierwszy przypadek od wielu lat gdy ceny mieszkań w Polsce nie idą do góry. Nieznaną wartością jest popyt na mieszkania inwestycyjne. Szacuje się, że odpływ studentów spowodował spadek ilości wynajmowanych mieszkań mniej więcej o 1/4. Jednak wiele osób patrząc na bardzo niskie oprocentowanie lokat i tak decyduje się nadal na zakup mieszkania na wynajem traktując to jako lokatę długoterminową. Zakładając, że przyszłym roku zostanie wynaleziona szczepionka popyt ze strony studentów powinien powrócić do wartości sprzed pandemii już jesienią przyszłego roku.
Na razie nie widać spadku zainteresowania takimi mieszkaniami szczególnie w miastach z dużą ilością studentów takich jak Warszawa, Kraków czy Wrocław. Widać za to skłonność do obniżek cen najmu. Osoby, które zdecydowały się na mieszkanie na wynajem posiłkując się kredytem często znacznie obniżają ceny najmu tak by móc spłacać należności kredytowe. Wydaje się za to, że Polacy inwestowali do tej pory w sposób bardzo ostrożny, bowiem nie widać wzrostu ofert sprzedaży mieszkań na wynajem na rynku wtórnym. Najem najmniej spada w dobrych lokalizacjach blisko centrów miast i ośrodków akademickich. Na peryferiach spadki są większe i często wynoszą ponad 20 procent mniej niż przed pandemią.
Jeśli popatrzymy na średnie ceny w Europie Zachodniej i założymy, że w perspektywie kilku lat tak jak dotychczas będziemy doganiać bogatsze kraje można założyć, że ceny mieszkań jeszcze pójdą do góry. Być może pandemia wbrew pozorom jest więc okresem kiedy będziemy mogli w korzystnej cenie kupić nowe mieszkanie.